środa, 28 grudnia 2016

JAK ZMIENIĆ SWOJE ŻYCIE?

To pytanie, które niektórzy z Was z pewnością zadali sobie nie raz. I przyznaję, że w historii mojej przeglądarki również moglibyście znaleźć takie hasło. 

Podczas pisania tej notki mam na sobie mój ukochany ciepły szlafrok, z którym rozstania bolą najbardziej, przed sobą kubek mocnej kawy, a w tle włączona playlista "Soft Rock" na Spotify. Coś, co uwielbiam najbardziej. Święty spokój. Niezmiernie mnie cieszy, że moja familia zaczyna rozumieć to moje pragnienie posiedzenia sobie samej ze swoimi myślami i gdy widzą mnie siedzącą na łóżku z kubkiem kawy pytają: "Chwila dla siebie?", ja tylko przytakuję, a oni decydują się wpaść za jakiś czas. Za jakąś godzinę lub dwie. 

Z jednej strony ostatnimi czasy zaczęłam rozumieć to moje zachowanie i teraz wiem, że to jest coś dla mnie naturalnego. Taka jestem, co zrobić. I nawet zaczęłam to lubić. Ale z drugiej strony, gdy leżę tak w łóżku już trzeci dzień i jedyne miejsce, gdzie można mnie zobaczyć to kuchnia, w szczególności okolice lodówki to zaczynam się zastanawiać - czy tak ma wyglądać moje życie? A potem przeglądam posty znajomych, którzy w ostatni weekend byli gdzieś za miastem albo na wycieczce rowerowej z przyjaciółmi, albo w gronie najbliższych popijali sobie wino i jedli pizzę. A co ja robiłam przez ten weekend? Obejrzałam kilka odcinków serialu, poczytałam kilka blogów, sprawdziłam co dzieję się na mojej facebookowej tablicy i, cholera, czemu przeglądam profil ciotki znajomego mojej koleżanki?! 

W takich chwilach właśnie uświadamiam sobie, jak żałosne jest moje życie. Bo przecież każdego dnia mam 24 godziny, z którymi (poza tymi spędzonymi w szkole, oczywiście) mogę zrobić co tylko chcę. Wykorzystać je na samorozwój, pomoc innym, czy chociażby na wydurnianiu się i robieniu głupot, które teraz nie mają większego znaczenia, ale za to w przyszłości będę wspominać z wielkim uśmiechem na twarzy. I mimo tego, że doskonale wiem, że wypadałoby coś zmienić i chcę to zrobić, to po prostu nie mam pojęcia jak. 

Znajdź swoją pasję. 

To zdanie krąży mi w głowie non stop. Myślę, że pasja to jest coś, co nadaje życiu sens. To niesamowite uczucie mieć coś, dzięki czemu można oderwać się od codzienności. Coś, co maluje uśmiech na twarzy, a postępy napawają dumą. Wspaniale jest mieć coś takiego... swojego. 
Ale jak znaleźć hobby, kiedy zwlekasz ze spróbowaniem czegokolwiek, w obawie przed porażką, która zniechęca i zostawia cię przygnębionym bardziej, niż byłeś wcześniej? 

Miałam tak już dwa razy. Pierwszy raz był kilka lat temu, kiedy natchniona tekstami z podręcznika do polskiego postanowiłam napisać swoje opowiadanie. W głowie miałam już pomysł i czułam, że mam wenę, więc zabrałam się do pisania. Po jakimś czasie przeczytałam sobie to wszystko od początku i się załamałam. Co to w ogóle jest? Przecież to nie ma żadnego sensu. Nie nadaję się do tego. W sumie to nie nadaję się do niczego. I tak skończyły się moje chęci do pisania czegokolwiek. 
Drugą pasją było gotowanie. Przyznam, że niektóre potrawy wychodziły mi całkiem dobrze. Miałam nawet bloga, który był dość popularny wśród moich znajomych. Ale przecież na innych blogach jest lepiej, zdjęcia są ostrzejsze i wszystko wygląda ładniej. A mi dzisiaj wyszedł zakalec. I krem mi się zważył. Znowu. A 8-letnie dziecko w MasterChefie zrobiło przegrzebki w sosie szafranowym. 

Co to w ogóle są przegrzebki?!

I kolejna pasja zaczęła znikać w czeluściach mojej samokrytyki. Myślę, że idealnie pasuje tu cytat jednej z książek Stephena Kinga: 

"Jak to możliwe, że gdzieś w człowieku drzemie taki zimny, taki beznamiętny, jego własny wewnętrzny głos? Taki zdrajca, niewierzący w sprawę."

No więc co teraz? Jak podejmować kolejne próby bez tej myśli, że i tak się nie uda? Albo jak nie przejmować się ewentualną porażką? Jeśli wpadnę na jakiś pomysł to dam Wam znać i może uda mi się napisać jakąś motywującą (i Was, i mnie) notkę, która da chociaż małego kopniaczka do działania. 
A teraz uciekam trochę pobiegać. Dobrego wieczoru! 

13 komentarzy:

  1. No i teraz nie wiem czy piszesz o sobie czy o mnie. Lepiej tego wszystkiego ująć nie można. Popatrz jakie to chore, ile ludzi siedzi samych w domu zastanawiając się jak zmienić swoje życie, postanawia, że od jutra zacznie milion wspaniałych rzeczy a później kładzie się spać i zapał mija równie szybko jak przyszedł. Ile razy leżałam w nocy w łóżku, patrzyłam w sufit, obowiązkowo muzyka w słuchawkach i nagle oświecenie! A może by tak coś zmienić? Zacznę się odchudzać! Od jutra! Najpierw pójdę biegać, a później lekkie, dietetyczne śniadanie! I koktajl!. A rano..? Wstaje, przeciągam się.. i na zegarku 11 :/ Wcinam kolejnego tosta z nutellą i herbatę z .. a raczej cukier z herbatą bo przecież słodka jest taka pyszna. Boże ile tak można! Mamy dwie ręce, dwie nogi, możemy wszystko a nie robimy nic!
    Ty chociaż biegasz...
    Dobranoc.

    Emi.
    http://wylogowanazzycia.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiele razy planowałam regularne treningi i zdrowe śniadania rano, i takie mega produktywne życie, że już przestaję wierzyć w to, że kiedykolwiek coś takiego się stanie.
      Najśmieszniejsze w tym jest to, że jestem całkiem zdrowa, praktycznie nic mnie nie ogranicza, więc mam ogromne predyspozycje, a wybieram życie niczym warzywo...
      Trzymam kciuki za to, żebyśmy wkrótce wzięły się w garść. Uda się!

      Usuń
  2. o ile razy ja próbowałam i nic z tego nie wyszło :( ehh
    http://alittlebitforbeauty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłaś w sedno! Jest to niezmiernie szczery, uniwersalny wpis, a do tego Twój humor jest nienaganny. Zaśmiałam się lecz mimo to post składnia do refleksji. Pasja to tylko jeden z kroków do zmiany życia. Pisz dalej! Będę odwiedzać.
    http://shizuko-ai.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie się cieszę, że wpis się spodobał. Takie komentarze nieźle motywują, dziękuję :)

      Usuń
  4. wiesz, myślę, że w życiu chodzi o to, aby przede wszystkim być szczęśliwym. I jeśli Ciebie uszczęśliwia leżenie w łóżku i słuchanie muzyki to po prostu to rób :) nie ma sensu katować się dążeniem do wymyślonych celów, skoro nie leży to w Twojej naturze. Żyj w zgodzie z sobą :) ja też widzę często zdjęcia znajomych, którzy robią różne rzeczy ale nie przykładam do tego wagi. Wiem, że presja jest ogromna- masz być towarzyski, rozrywkowy, być wszędzie i wiedzieć wszystko. A może ja nie chcę? A może jestem szczęśliwa żyjąc spokojnie, pijąc herbatę z mamą w domu czy wychodząc pobiegać samotnie ze słuchawkami w uszach? :) Nie spełniaj cudzych oczekiwań względem życia :) a jeśli chcesz znaleźć pasję- zastanów się, co tak na prawdę lubisz robić :) i staraj się to rozwijać. bardzo dobrze się Ciebie czyta, myślę, że pisanie to Twoja mocna strona :)
    pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego :*
    http://zyciejakpomarancze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem co masz na myśli pisząc o tej presji otoczenia i pewnie w jakimś stopniu jest to prawdą, ale jednak nie do końca. Myślę, że w moim przypadku to leżenie w łóżku to po prostu przejaw lenistwa. I jest to chwilowa przyjemność, a nie prawdziwe szczęście. Dlatego czuję, że coś tu trzeba zmienić. Ale jednocześnie, tak jak napisałaś, pozostać w zgodzie ze sobą :)
      Dziękuję tak wyczerpujący komentarz i również życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  5. BOŻE NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO CIĘ ROZUMIEM!
    Też jestem introwertykiem i moje życie wygląda bardzo podobnie. Najchętniej leżałabym w łóżku całe życie, ale później nachodzi mnie taka niechęć do samej siebie, bo nie robię nic, poza spaniem i jedzeniem. Ale kiedy chcę się zmienić, to mi nie wychodzi. Jak już się biorę za jakąś robotę, to w efekcie wychodzi jedno wielkie nic i wracam z powrotem do mojego jedynego kumpla - łóżka.

    Jako, że zbliża się Nowy Rok, postanowiłam sobie, że się zmienię i zrealizuję ten plan. Na 100%
    Tobie zaś, życzę szczęścia, wytrwałości i motywacji do zmian.

    Pozdrowionka,
    b l a c k e l e y

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem wielkim leniem. Leniem przez duże L. To jest główny powód, dlaczego nie realizuje miliona pomysłów, które wpadają mi do głowy, a czas ucieka i ucieka. Właśnie tak jakoś we wrześniu zauważyłam, że nie mam pojęcia, co takiego szczególnego zrobiłam w wolny dzień, ale przecież musiałam coś zrobić. Nagle z dziesiątej rano nie zrobiła się dziewiętnasta wieczorem.

    To jest smutne i przytłaczające, że cały wolny czas spędzałam na nicnierobieniu. Okazjonalnie przeczytałam książkę, ale żeby zrobić coś tak bardziej pożytecznego?

    Trochę udało mi się zmienić nastawienie. Ostatnio zaczęłam bawić się w pieczenie ciast. Nie wszystkie mi wychodzą, ostatnie przesoliłam, ale w końcu nauczyłam się, że to okej, jeśli coś nie wychodzi. Wcześniej strasznie bałam się próbować nowych rzeczy, bo okropnie się czułam, gdy coś mi nie wychodziło. Teraz trochę wyluzowałam, ale i tak dalej moje życie ogranicza się do szkoły, domu i bloga.

    Czuję, że szkoła mnie hamuje przed wyjściem, ruszeniem się z wygodnego łóżka. Jestem zmęczona, nic mi się nie chce, to tylko zwiększa moje lenistwo. Dlatego postanowiłam, że po maturze w maju, znajdę sobie jakieś nowe zajęcie. Bardzo chciałabym pozwiedzać zamki w moim województwie i w końcu będę miała dużo czasu, by to zrobić. Oby chęci też starczyły :D.

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda. A mając pasję jesteśmy w stanie oderwać się od całej reszty - jeśli ona jest prawdziwą pasją, mam na myśli. Wtedy nawet nie myśli się o takich rzeczach jak "moje życie jest bezsensu". W ogóle zero zmartwień. Myśli zajęły się czymś innym. Wtedy po prostu się robi to, co się lubi. I to jest szczęście i czasami nic więcej nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  8. M., mam 24 lata i jakbym czytała o sobie. Każdej nocy kładę się spać z setką genialnych pomysłów "na jutro". Niestety, jutro nie nadchodzi. Codziennie jest "dziś". Zazdroszczę troszkę ludziom którzy dążą do jakiegoś celu, spełniają swoje marzenia... ja już nawet nie wiem które marzenia są moje, a które narzucil mi facebook, kolorowe fotki z instagrama i pokrecony tumblr. Do bólu Cię rozumiem. Teraz uciekam w książki i seriale ale moje tragicznie marne wpisy pozostają bez jakiegokolwiek odbioru.
    Jest 3 nad ranem. Dziś postanawiam, że zacznę uczyć się hiszpańskiego. Ciekawe co na to "jutrzejsza" ja...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo szczry i dający do myślenia nad sobą post. Też często rozmyślam przed snem, mam mnóstwo pomysłów, planów i wszystko zaraz znika - bo przecież to bez sensu.
    Pozdrawiam
    zmienicswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś przemyślenia dotyczące tego wpisu, napisz je tutaj. Będę wdzięczna za każdy zostawiony komentarz!